вторник, 11 декабря 2012 г.

wielka przygoda Pimpoczki



Na brzegu pewnej rzeczki mieszkała  Pimpoczka. Ona była przesympatycznym rudym kamyczkiem i bardzo lubiła się wygrzewac ze swoimi siostrami w słońcu. Przez cały dzień siedziały one nad ich ulubioną rzeką i się cieszyły z wiatru,który je owiewał, z promieni słońca,z drzew i ze wszystkiego co potrafiły zobaczyc siedząc na miejscu. Czasami je omywał deszcz i wtedy zaczynały jeszcze bardziej się świecic i zachwycac soba nawzajem.

Wszystko było miło i lekko dopóki Pimpoczce nie przyśnił się sen, który wszystko nagle zmienił. Ona podniosła się wysoko nad swoim domem i zobaczyła, że istnieje inny świat. W tym świecie było dużo przerażających gigantów, którzy ciągle się przemieszczali z ogromną prędkością. Pimpoczka poleciała dalej i zobaczyła duże miasta, gdzie jej naród ciężko pracował. Kamienie podtrzymywaly mosty, z nich robili różne budynki i ściany. Byly oczywiście i takie kamyczki, które podróżowały sobie po mieście i nigdzie na długo nie zostawały, przypadkowo przeżucane przez gigantów i zwierząt. Te kamieni zawsze trzymały się osobno. 
Mała podniosła się jeszcze wyżej i zobaczyła wielkie przepiękne morze. W środku którego było dużo podobnych do niej kamyczków, ale one ciągle gdzieś się przemieszczały za falami. Ich życie było ciągle w ruchu i trudno było odgadnąc, co będzie z kimś z tych morskich kamieni jutro lub za miesiąc.
Przeraziła się Pimpoczka, ale poleciała jeszcze dalej. Daleko-daleko... W końcu zobaczyła wielkie góry, one zachwycały swoją dumą i siłą. Ich nie wzruszaly te dziwne stworzenia (ktore nazywali się ludźmi), ani wiatr, spacerujący wśród ich szczytów, ani morze, omywające ich podnoże. One były wypełnione spokojem i pięknem.  Pimpoczka podleciała bliżej samej wysokiej góry. Długo zachwycała się jej cudownym kształtem i w końcu zapytała:
- Jak mogę zostac tak samo wielką, piękną i harmoniczną?
Góra czule się uśmiechneła :
- Tak naprawdę jesteś taką od samego początku. Jesteśmy jednością. Poprostu kiedyś , wolą losu oddaliłaś się, żeby się nauczyc pewnych rzeczy.  Wybrałaś się w niezwykła podróż i zapomniałaś, gdzie jest twój prawdziwy dom. Cieszę się, że znów widzę Cię. To znaczy, że potrafiłaś przejśc przez wszystkie próby i znów odnaleźc się w rodzinie. Witaj w domu, Pimpoczka!
Po tych słowach wszystko się zakręciło, zamiotało. Wiatr podchwycił mały kamyczek i zabrał ze sobą. Ona leciała, leciała, póki nie zaczęła zwalniac i się obudziła.
Po raz pierwszy Pimpoczka nie przewitała z rana swoich koleżanek, a odrazu wpadła w głebokie zamyślenie. Sąsiednie kamienie nie rozumiały co się stało z ich zawsze wesołą koleżanką, ale one poprostu nie widziały jej cudownego snu.
Po kilku dniach myślenia i milczenia Pimpoczka na reszcie się odezwała:

- Kochani, kilka dni temu miałam przedziwny sen. Zobaczyłam, iż oprócz naszej rzeki i tego brzegu jest olbrzymi i przerażający świat ...

Po woli opisywała wszystko co udało się zapamiętac i wyrazic w słowach. Pod koniec powiedziała wszystkim, że są oni częścią wielkiej góry, która się znajduje daleko stąd, ale każdy powinien wcześniej czy później do niej dotrzec.
Zaśmialy się kamienie i powiedziely, żeby zapomniała Pimpoczka o głupim śnie i leżała sobie dalej i cieszyła się słońcem.
- Nie! – wykrzykneła mała podróżniczka. – Pójdę do tej góry i odnajdę swoje własciwe miejsce.
- Jak pójdziesz? Jesteśmy kamykami. Naszym celem jest leżenie na miejscu. Jesteśmy nieruchomi i nie mamy innego wyboru. –powiedziała jedna z jej koleżanek.
- Najważniejsze, to jest zamiar zrealizowac marzenie, a możliwośc się pojawi! – dumnie zakończyła Pimpoczka.
Minął czas, większośc kamieni juz zapomniało tę dziwną rozmowę, ale nie nasza odważna bohaterka. Często wspominała swój sen, wyobrażała jak dobrze znów się okazac w przestrzeni tamtej wielkiej góry ze snu. I kiedy nadzieja zaczęła juz znikac, zdarzyło się coś niezwykłego.
Był cudowny słoneczny dzień i na brzegu rzeki pokazały się giganci, których Pimpoczka widziała we śnie. Najmniejszy człowiek nagle się zatrzymał i kucnął przy prześlicznym rudym kamyczku i wziął go do ręki.  Dziewczynka bardzo chciała miec przyjaciela, któremu można powiedziec wszystko-wszystko i którym można się opiekowac.  Dla tego jak zobaczyła tak piękny kamyczek na brzegu rzeczki, to zrozumiała iż przyjaciel jest przed nia. Tak Pimpoczka  zapoznała sie z Lilą. One spędzały razem całe dni. Lila pokazała kamyczkowi dużo ciekawych rzeczy ze świata gigantów.
„Szkoda, że moje koleżanki  tego nie widzą.”- czasami smutno myślała Pimpoczka, ale szybko przełączałą się na coś innego, przecierz dookoła było tyle ciekawego!
Tak mijał dzień po dniu, póki pewnego razu mama Lili, ścierając kurz z parapetu przypadkiem  nie strzepneła wygrzewającą na słońcu Pimpoczkę. Tak okazała się mała na ulicę. Ze wszystkich stron posypały się ciosy, kamyczek przerzucano to w jedną to w drugą stronę. Gorzko płakała Pimpoczka, wspominając beztroskie dni z koleżankami i opiekuńczą Lilę. W mieście okazało się wszystko inaczej. Każdy kamień był sam za siebie. Większośc była zajęta cieżką pracą na drodze lub budowie.  One nigdy nie traciły czasu na rozmowy lub zabawy. Wolne kamienie uważaly siebie za zbyt mądre i niezależne, żeby przyjaźnic się z rudą prowincjałką . Dużo zobaczyła Pimpoczka w mieście i prawie już ugasł jej wewnętrzny ogień, zapomnił się magiczny sen, jeżeli by nie... sezon deszczowy.
Strumienie wody rzucały się z nieba na ziemie, zajmując coraz  więcej przestrzeni dookoła. Całe miasto bardzo szybko pokryło się małymi rzeczkami. Jeden mocniejszy strumień podniósł kamyczek i zabrał ze sobą. Z przerażającą prędkością przemieszczały się obok Pimpoczki ludzie i budynki. Woda nie miała przeszkód. Wszystko się kręciło i pędziło gdzieś w niewiadome. Małemu kamyczku już się wydawało, że ten ruch nigdy się nie skończy. Na początku było ciekawie, do tej pory Pimpoczka nigdy nie spędzała tyle czasu w ciągłym ruchu. Jednak za kilka godzin już marzyła o spokoju i ciepłym słońcu. Uśpiona kolejnym bardziej spokojnym strumykiem, maluszka nagle poczuła jakieś zmiany. Sprzodu było słychac hałas spadającej w dół wody. W panice kamyczek próbowała coś zmienic, wymyślec, ale nie wiedziała jak, a strumień nieodwracalnie kierował Pimpoczkę ku wodospadu.
Sekunda, urwisko, i .... niesamowity widok – olśniewające słońce i do samego horyzontu woda.
-Przecierz to morze! – wykrzykneła Pimpoczka i mocno się uderzyła o coś.
- Ostrożniej! – zawarczał duży szary kamień.
-Przepraszam bardzo, ja nie specjalnie – skromnie odezwała się ruda podróżniczka. – Mógł by Pan podpowiedziec czy to naprawdę jest morze?
- Tak, morze. A ty co z miejskich jesteś? Co tu robisz?
Pimpoczka opowiedziała swoją historię.
Do rozmowy podłaczyły się obok leżace kamienie.
-Ale biedactwo! Jak daleko od domu, sama! A niedługo będzie przypływ! Ojej! Ona całkiem sie przestraszy.
I takie rozmowy jeszcze jakieś czas było słychac dookoła póki szary kamień nie uspokoił wszystkich.
- Posłuchaj, mała. Morze – to nie jest wylegiwanie się u spokojnej rzeki. Jeżeli nie chcesz bezsensownie miotac się wród fał i zostac ich zabawką, jezeli chcesz zobaczyc świat i poznac smak prawdziwej podrózy, to trzymaj się blisko mnie.
Ależ jak?!  zdziwiła się Pimpoczka. – Jestem zwykłym kamieniem. Nie mam czym sie trzymac i nie moge wybierac kierunku ruchu!
Morskie kamienie się uśmiechnely.
- No jak jesteś już tutaj, to zdradzę Cię tajemnicę. Sprawa wygląda tak, że nawet nie próbowałaś kierowac ruchem. Wystarczy dogadac się z falą, lub wiatrem i się okażesz tam gdzie będziesz chciała. Pamiętam od czego sam zaczynałem... Szary kamień zaczął wspominac o swoich podróżach.Opowiedział o innych krajach, zwierzętach, zjawiskach. Jeżeli by u Pimpoczki  była szczęka, to by odpadła, takie ciekawie i przedziwne były te opowieści. Nigdy wcześniej nie słyszała nic podobnego.
Tak się rozpoczęła morska przygoda rudego kamyczka. Czego tylko nie zwiedziła! Od rozpalonych brzegów Afryki do lodowatych brzegów Alaski. Z każdym dniem Pimpoczka więcej i więcej się dowiadywała. Jej już było łatwo dogadywac się z falami i wiatrem, samodzielnie wybierając kierunek. Razem z szarym kamieniem, który został dla niej dobrym nauczycielem, przeżyli wiele ciekawych przygód
Pewnego dnia, wygrzewając się w słońcu Pimpoczka usłyszała jedną rozmowę.
- Więc zbieracie się na Ewerest? Najwyższy szczyt świata? Hm.. Ależ jesteście odważni chłopaki, powiem wam szczerze! Powodzenia!
Nagle Pimpoczka przypomniała sobie prawdziwy cel swojej podróży.  Szary kamień zrozumiał ją bez słów i przekazał falę dobrej energii, więc wszelkie wątpliwości uciekły. Sprytnie przywołując poryw wiatru mała „wskoczyła” w but podróżnika i wygodnie schowała się za sznurkiem.
W drodze kamyczek często zmieniał swoje tajemne schowki, z buta w skarpetkę, później w plecak i  nawet w czapkę, koczując od jednego człowieka do drugiego. W końcu po długich miesiącach, przejśc, wejśc, wspinania podróżnicy przybili w Himalaje do ponoża wielkiej góry. W środku rudego kamyczka wszysko się wypełniło niesamowitym zachwytem. To jest Dom! To jest jej istny prawdziwy Dom! Ona poczuła jak wszystko dookoła z wielką radością i miłością wita ją. Wszystkie emocję zniknęły, zmartwienia, smutki, radośc teraz zamieniła się na wewnętrzną harmonię. I w tą chwilę Pimpoczka zobaczyła cała planetę z wysokości tej boskiej góry. Tylko tym razem to był nie sen, ona rzeczywiście została Dżomolungmą – szczytem tego świata!

Комментариев нет:

Отправить комментарий