среда, 26 декабря 2012 г.

Dobre pytanie



Dobre pytanie
Ta historia rozpoczęła się pewnego ciepłego letniego dnia. Nad brzegiem cudownego leśnego jeziorka siedział młody poeta. On tworzył wiersze, a później głośno i starannie recytowal.

                                   Ja tylko duszę chcę ocalić
                                   Od obojętności i złości
                                   I błędnym słowem jej nie spalić
                                   I życ w radosci i miłości


Wymówił to i poszedł do domu.
Ale te słowa bardzo zainteresowały leśne jeziorko. Zamysliło się ono nad wierszem młodego poety.
-Dusza.. co za dziwne słowo. Brzmi znajomo, ale nie mam pojęcia skąd go znam.
I czym więcej jeziorko starało się odnaleźc w swojej pamięci znaczenie słowa „dusza”, czym więcej marszczyło swóją powieszchnie, tym dalej uciekała odpowiedź.
Wreszcie zdecydowało jeziorko zapytac u innych, żeby dowiedziec się co to jest dusza.
Nad brzegiem wznosił się potężny dąb. On był tak stary, że jeziorko pamiętało go już dorosłym. Dąb był tu zawsze i wiedział absolutnie wszystko.
Długo się decydowało jeziorko i w końcu zapytało:
- Szanowny panie dąbie! Pan jest bardzo mądry i widział Pan bardzo dużo. Czy mógł by pan mi powiedziec co to jest dusza?
Popatrzył olbrzym z pod swojej gęstej korony kto tu odważył się go obudzic i po minucie odpowiedział.
- Dusza? Dobre pytanie, dziecko. Dusza to jest coś, co ma każdy, co łączy nas wszystkich i również rozróżnia.
- Jakoś skomplikowano to brzmi – zaniepokoiło się jeziorko i na jego powierzchni znów pokazały się zmarszczki. – A w jaki sposob mozna zapoznac sie ze swoją duszą?
- Jeżeli będziesz starannie szukac, to nie znajdziesz. Zajrzyj w głab siebie – powiedział dąb i zaszeleścił gałęziami na znak, że rozmowa zakończona.
- Hm... niezrozumiałe stało się jeszcze bardziej niezrozumiałym. Jak mogę odnaleźc duszę? Zobaczyc przynajmniej jednym okiem. „Zajrzyj w głab siebieprzypomniała sie rada dęba.  Co ja mam w głębi? U ryb niby mam pytac?
Jeziorko nigdy nie odbierało ryb poważnie. Fajnie było obserwowac jak beztrosko grają, ale żeby rozmawiac... Pływają i niech sobie pływają. Tylko bardzo się chciało dowiedziec co to jest dusza, a dąb powiedział, żeby szukac odpowiedzi w głebi, więc odpowiedź napewno jest u ryb.
Chowając uśmiech (przecierz to bardzo śmieszne rozmawiac z rybami) jeziorko skierowało do nich swoje pytanie.
- Witam was ryby. Czy moglibyście mi podpowiedziec co to jest dusza i jak ją odnaleźc?
Przestraszyły się małe stworzonka słysząc głos wokół siebie. One nie wiedziały, że mieszkają w jeziorku i że ono potrafi mówic.  Pomyśłały, że to sam Władca Wszystkiego Na Świecie zwraca się do nich. Zamiotały się, zawierciły się i po jakimś czasie na środek jeziorka wypłynęła najstarsza ryba i przemówiła śmiesznie obracając oczami.
- O Wielki Władco Wszystkiego Na Świecie! Nie gniewaj się na nas, jeżeli nie spełnialiśmy Twoich zaleceń. Powiedz, co mamy robic, żeby Cię załagodzic?
- Głupie ryby! – rozłościł się nasz bohater. – Nie jestem żadnym władcą wszystkiego na świecie, jestem tylko jeziorkiem w którym pływacie i tylko chcę się dowiedziec co to jest dusza.
Ale ryby nie słuchały i tylko trzęsły się ze strachu. Nagle zaczęły swój rytualny taniec, żeby złagodzic swojego „pana”. Tylko jeden mądry sum cicho wyszeptał jeziorku.
- Nie tam szukasz. Te ryby ci nie pomogą, ponieważ same są jeszcze ślepe. Rozejrzyj się dookoła i znajdziesz swoją duszę – powiedział sum i schował się w glonach.
-Jeden mówi – zajrzyj w głąb, drugi – rozejrzyj się dookoła. Jakże to jest skomplikowane! Ale mimo wszystko gdzie schowała się ta dusza?
Rozejrzało się jeziorko w poszukiwaniu następnego mędrca. Nagle na powieszchnie wylądowało kilka łabędzi, żeby odpocząc i się napic.
Poczekało trochę jeziorko, póki goście piły i odpoczywały, i zwróciło sie do nich ze swoim pytaniem:
- Dzień dobry, szanowne łabędzie! Wiem, że dużo podróżujecie i bardzo dużo widzicie, napewno wiecie co to jest dusza!
Nie zdziwiły się ptaki, że jeziorko do nich przemawia. One rzeczywiście dużo widziały i rozumiały, obserwując świat z wysokości.
- Witaj jezioro! Dziękujemy tobie za wodę i odpoczynek! Na twoje pytanie możemy odpowiedziec tylko, że dusza to jest to co pomaga nam cieszyc się lotem, budowac rodziny, wychowywac dzieci i kochac!

po tych słowach całe stado zerwało się z powiezchni i pofruneło w strone nieba.
- Co z tego wychodzi? Dusze ma każdy, jak mówi dąb, trzeba tylko zajrzec w głab. Dusza jest wokół nas, jak mówi sum. Dusza jest źródłem miłości i radości, twierdzą ptaki. Ale i tak nie mogę zrozumiec co to jest? Może poprostu jej nie mam? Może nie starczyło na mnie duszy? Bardzo smutno i samotnie mu się zrobiło od tej myśli.
            Zaczęło padac. Małe kropelki przyjemnie zagilgotały powierzchnie jeziorka i już nie było mowy, żeby się nie roześmiac. Nasz bohater popatrzył do góry i zobaczył przepiękne niebo, po którym przemieszczały się deszczowe chmurki. W ten moment poczuło jeziorko, ze też jest częscią tego piękna, że te małe kropelki wody – to przewitania od innych jezior. Nagle okazało się, że świat jest ogromny jak niebo i że istnieją tu tak wielkie jeziora, że nie widac brzegów i że nasze jeziorko też jest częscią tego wielkiego jeziora, które się nazywa Wszechoceanem.
Zobaczyło jeziorko swoją duszę wewnętrznym wzrokiem. To było coś, co łączyło go z innymi rzekami, jeziorami, morzami i oceanami. Z niebem, z deszczem, z rybami, z drzewami, ze zwierzętami, z ludźmi, którym ono z radością oddawało swój życiodajny płyn!  Zrozumiało jeziorko, że nawet takie małe ono jest potrzebne temu światu, z którym każdy nas tworzy jedną całośc. Wielka radośc i miłośc napełniły jeziorko i cały świat uśmiechnął się mu w odpowiedzi!











Хороший вопрос



Хороший вопрос

В один тёплый летний вечер, на берегу чудесного озера сидел молодой поэт. Он сочинял стихи, а потом громко и с выражением читал их вслух:
                        Мне душу главное сберечь
                        От безразличия и злобы
                        Сужденьем ложным не увлечь
                        И никого не ранить словом!
Произнес он это и пошел домой.
А озеро осталось. Задумалось оно над словами юноши.
- Душа… какое странное слово. Вроде знакомо, но непонятно откуда.
И чем больше озеро пыталось отыскать в своей памяти значение слова «душа», чем больше морщило свою водную гладь, тем дальше ускользал ответ.
В конце концов, решило озерцо посоветоваться с другими и узнать, что же такое душа.
У ее берега рос дуб. Он был настолько стар, что озеро помнило его уже взрослым. Дуб был здесь всегда и знал ну абсолютно все.
Долго решалось озеро и все-таки спросило:
- Многоуважаемый дуб! Вы такой древний и мудрый. Вы все знаете. Скажите, пожалуйста, что такое душа?
Посмотрел великан из под густой кроны, кто же смеет его беспокоить, и спустя минуту ответил.
- Душа? Хороший вопрос, малыш. Душа – это то, что есть у каждого. Это то, что объединят всех и одновременно помогает отличить нас друг от друга.
-  Как-то запутано – от волнения по озеру пошла рябь. – А как я могу познакомиться со своей душой?
- Если будешь усердно искать, то никогда ее не найдешь. Загляни вглубь себя – произнес дуб и зашуршал ветвями в знак того, что разговор окончен.
- Ну вот! Непонятное стало еще более непонятным. Как же мне найти душу? Посмотреть на нее хоть одним глазком. «Загляни вглубь себя» вспомнились слова старого дуба. – А что у меня в глубине? Это у рыб что ли спрашивать?
 Озеро никогда к ним серьезно не относилось. Оно любило наблюдать за их беззаботными играми, но
никогда не пробовало с ними разговаривать. Ну плавают себе и пусть плавают. Но делать нечего, дуб сказал смотреть вглубь, значит ответ точно у рыб.
Скрывая улыбку (ведь это же очень смешно говорить с рыбами) озеро задало свой вопрос.
- Здравствуйте, рыбы! Скажите мне, пожалуйста, что такое душа и как мне ее найти?
Всполошились бедные создания, услышав голос вокруг себя. Ведь они не знали, что живут в озере и что оно тем более говорит. Решили они, что это сам Владыка всего обратился к ним. Засуетились, заметались, через некоторое время на середину озера выплыл старейшина и заговорил, смешно закатывая вверх глаза.
- О, Великий Владыка Всего Нас Окружающего! Не гневайся на нас, если мы не следовали твоим наставлениям. Скажи, что нам делать, чтобы тебя умилостивить?
- Глупые рыбы! – рассердился герой. - Никакой я владыка всего-всего, я просто озеро, в котором вы плаваете и хочу узнать, что такое душа!
Затрепетали рыбы от страха и стали исполнять ритуальный танец, чтобы задобрить «владыку». Только один очень мудрый сом прошептал озеру.
- Не там ищешь. Эти рыбы тебе не помогут, потому что сами еще слепы. Оглянись вокруг и ты найдешь свою душу – промолвил это сом и спрятался в водорослях.
- Один говорит - смотри вглубь, другой – оглядись вокруг. Как запутано! Где же все-таки прячется эта душа?
Огляделось озеро в поисках следующего советчика. Тут на его поверхность спустилась отдохнуть и напиться стая птиц.
Подождав немного, чтобы гости перевели дух после полета, озеро обратилось к птицам.
- Добрый день, дорогие птицы! Вы так много путешествуете, много видите. Вы наверняка знаете, что такое душа.
Не удивились птицы говорящему озеру. Они действительно много видели и понимали, наблюдая на мир с высоты полета.
- Здравствуй, озеро! Спасибо тебе за воду и приют! На твой вопрос могу ответить только, что душа – это то, что помогает нам радоваться полетом, создавать семьи, растить детей и конечно же любить! – с этими словами стая с радостным криком сорвалась с места и унеслась ввысь.
- Что же получается? Душа есть у каждого, как говорит дуб, надо только заглянуть вглубь. Душа вокруг нас, говорит сом. Душа приносит радость и рождает любовь, твердят птицы. Но что это - я так и не могу понять.
Может у меня её нет? И так грустно и одиноко стало от этой мысли, что наш герой совсем приуныл.

Стал накрапывать дождь. Маленькие капельки приятно защекотали поверхность озера, и оно невольно рассмеялось и посмотрело вверх. Там было прекрасное небо, по которому бегали тучки. В эту минуту озеро осознало, что оно тоже часть этой красоты, а маленькие капельки воды –
это приветы от других, таких же как оно озер. И тут озеро почувствовало, что мир огромный как небо, что есть в нем настолько большие озера, что не видно берегов и оно тоже часть этого большого озера, которое зовется мировым океаном. Наконец-то озеро увидело свою душу внутренним взором. Это то, что объединяло его с другими озерами, реками, морями и океанами. С небом, с дождем, с рыбами, с деревьями, с животными, с людьми, которым оно с радостью дарило свою живительную влагу. Поняло также озеро, что даже такое маленькое, оно необходимо этому миру, с которым каждый из нас составляет единое целое. Огромная радость наполнила озерцо, и весь мир улыбнулся ему в ответ!

вторник, 11 декабря 2012 г.

wielka przygoda Pimpoczki



Na brzegu pewnej rzeczki mieszkała  Pimpoczka. Ona była przesympatycznym rudym kamyczkiem i bardzo lubiła się wygrzewac ze swoimi siostrami w słońcu. Przez cały dzień siedziały one nad ich ulubioną rzeką i się cieszyły z wiatru,który je owiewał, z promieni słońca,z drzew i ze wszystkiego co potrafiły zobaczyc siedząc na miejscu. Czasami je omywał deszcz i wtedy zaczynały jeszcze bardziej się świecic i zachwycac soba nawzajem.

Wszystko było miło i lekko dopóki Pimpoczce nie przyśnił się sen, który wszystko nagle zmienił. Ona podniosła się wysoko nad swoim domem i zobaczyła, że istnieje inny świat. W tym świecie było dużo przerażających gigantów, którzy ciągle się przemieszczali z ogromną prędkością. Pimpoczka poleciała dalej i zobaczyła duże miasta, gdzie jej naród ciężko pracował. Kamienie podtrzymywaly mosty, z nich robili różne budynki i ściany. Byly oczywiście i takie kamyczki, które podróżowały sobie po mieście i nigdzie na długo nie zostawały, przypadkowo przeżucane przez gigantów i zwierząt. Te kamieni zawsze trzymały się osobno. 
Mała podniosła się jeszcze wyżej i zobaczyła wielkie przepiękne morze. W środku którego było dużo podobnych do niej kamyczków, ale one ciągle gdzieś się przemieszczały za falami. Ich życie było ciągle w ruchu i trudno było odgadnąc, co będzie z kimś z tych morskich kamieni jutro lub za miesiąc.
Przeraziła się Pimpoczka, ale poleciała jeszcze dalej. Daleko-daleko... W końcu zobaczyła wielkie góry, one zachwycały swoją dumą i siłą. Ich nie wzruszaly te dziwne stworzenia (ktore nazywali się ludźmi), ani wiatr, spacerujący wśród ich szczytów, ani morze, omywające ich podnoże. One były wypełnione spokojem i pięknem.  Pimpoczka podleciała bliżej samej wysokiej góry. Długo zachwycała się jej cudownym kształtem i w końcu zapytała:
- Jak mogę zostac tak samo wielką, piękną i harmoniczną?
Góra czule się uśmiechneła :
- Tak naprawdę jesteś taką od samego początku. Jesteśmy jednością. Poprostu kiedyś , wolą losu oddaliłaś się, żeby się nauczyc pewnych rzeczy.  Wybrałaś się w niezwykła podróż i zapomniałaś, gdzie jest twój prawdziwy dom. Cieszę się, że znów widzę Cię. To znaczy, że potrafiłaś przejśc przez wszystkie próby i znów odnaleźc się w rodzinie. Witaj w domu, Pimpoczka!
Po tych słowach wszystko się zakręciło, zamiotało. Wiatr podchwycił mały kamyczek i zabrał ze sobą. Ona leciała, leciała, póki nie zaczęła zwalniac i się obudziła.
Po raz pierwszy Pimpoczka nie przewitała z rana swoich koleżanek, a odrazu wpadła w głebokie zamyślenie. Sąsiednie kamienie nie rozumiały co się stało z ich zawsze wesołą koleżanką, ale one poprostu nie widziały jej cudownego snu.
Po kilku dniach myślenia i milczenia Pimpoczka na reszcie się odezwała:

- Kochani, kilka dni temu miałam przedziwny sen. Zobaczyłam, iż oprócz naszej rzeki i tego brzegu jest olbrzymi i przerażający świat ...

Po woli opisywała wszystko co udało się zapamiętac i wyrazic w słowach. Pod koniec powiedziała wszystkim, że są oni częścią wielkiej góry, która się znajduje daleko stąd, ale każdy powinien wcześniej czy później do niej dotrzec.
Zaśmialy się kamienie i powiedziely, żeby zapomniała Pimpoczka o głupim śnie i leżała sobie dalej i cieszyła się słońcem.
- Nie! – wykrzykneła mała podróżniczka. – Pójdę do tej góry i odnajdę swoje własciwe miejsce.
- Jak pójdziesz? Jesteśmy kamykami. Naszym celem jest leżenie na miejscu. Jesteśmy nieruchomi i nie mamy innego wyboru. –powiedziała jedna z jej koleżanek.
- Najważniejsze, to jest zamiar zrealizowac marzenie, a możliwośc się pojawi! – dumnie zakończyła Pimpoczka.
Minął czas, większośc kamieni juz zapomniało tę dziwną rozmowę, ale nie nasza odważna bohaterka. Często wspominała swój sen, wyobrażała jak dobrze znów się okazac w przestrzeni tamtej wielkiej góry ze snu. I kiedy nadzieja zaczęła juz znikac, zdarzyło się coś niezwykłego.
Był cudowny słoneczny dzień i na brzegu rzeki pokazały się giganci, których Pimpoczka widziała we śnie. Najmniejszy człowiek nagle się zatrzymał i kucnął przy prześlicznym rudym kamyczku i wziął go do ręki.  Dziewczynka bardzo chciała miec przyjaciela, któremu można powiedziec wszystko-wszystko i którym można się opiekowac.  Dla tego jak zobaczyła tak piękny kamyczek na brzegu rzeczki, to zrozumiała iż przyjaciel jest przed nia. Tak Pimpoczka  zapoznała sie z Lilą. One spędzały razem całe dni. Lila pokazała kamyczkowi dużo ciekawych rzeczy ze świata gigantów.
„Szkoda, że moje koleżanki  tego nie widzą.”- czasami smutno myślała Pimpoczka, ale szybko przełączałą się na coś innego, przecierz dookoła było tyle ciekawego!
Tak mijał dzień po dniu, póki pewnego razu mama Lili, ścierając kurz z parapetu przypadkiem  nie strzepneła wygrzewającą na słońcu Pimpoczkę. Tak okazała się mała na ulicę. Ze wszystkich stron posypały się ciosy, kamyczek przerzucano to w jedną to w drugą stronę. Gorzko płakała Pimpoczka, wspominając beztroskie dni z koleżankami i opiekuńczą Lilę. W mieście okazało się wszystko inaczej. Każdy kamień był sam za siebie. Większośc była zajęta cieżką pracą na drodze lub budowie.  One nigdy nie traciły czasu na rozmowy lub zabawy. Wolne kamienie uważaly siebie za zbyt mądre i niezależne, żeby przyjaźnic się z rudą prowincjałką . Dużo zobaczyła Pimpoczka w mieście i prawie już ugasł jej wewnętrzny ogień, zapomnił się magiczny sen, jeżeli by nie... sezon deszczowy.
Strumienie wody rzucały się z nieba na ziemie, zajmując coraz  więcej przestrzeni dookoła. Całe miasto bardzo szybko pokryło się małymi rzeczkami. Jeden mocniejszy strumień podniósł kamyczek i zabrał ze sobą. Z przerażającą prędkością przemieszczały się obok Pimpoczki ludzie i budynki. Woda nie miała przeszkód. Wszystko się kręciło i pędziło gdzieś w niewiadome. Małemu kamyczku już się wydawało, że ten ruch nigdy się nie skończy. Na początku było ciekawie, do tej pory Pimpoczka nigdy nie spędzała tyle czasu w ciągłym ruchu. Jednak za kilka godzin już marzyła o spokoju i ciepłym słońcu. Uśpiona kolejnym bardziej spokojnym strumykiem, maluszka nagle poczuła jakieś zmiany. Sprzodu było słychac hałas spadającej w dół wody. W panice kamyczek próbowała coś zmienic, wymyślec, ale nie wiedziała jak, a strumień nieodwracalnie kierował Pimpoczkę ku wodospadu.
Sekunda, urwisko, i .... niesamowity widok – olśniewające słońce i do samego horyzontu woda.
-Przecierz to morze! – wykrzykneła Pimpoczka i mocno się uderzyła o coś.
- Ostrożniej! – zawarczał duży szary kamień.
-Przepraszam bardzo, ja nie specjalnie – skromnie odezwała się ruda podróżniczka. – Mógł by Pan podpowiedziec czy to naprawdę jest morze?
- Tak, morze. A ty co z miejskich jesteś? Co tu robisz?
Pimpoczka opowiedziała swoją historię.
Do rozmowy podłaczyły się obok leżace kamienie.
-Ale biedactwo! Jak daleko od domu, sama! A niedługo będzie przypływ! Ojej! Ona całkiem sie przestraszy.
I takie rozmowy jeszcze jakieś czas było słychac dookoła póki szary kamień nie uspokoił wszystkich.
- Posłuchaj, mała. Morze – to nie jest wylegiwanie się u spokojnej rzeki. Jeżeli nie chcesz bezsensownie miotac się wród fał i zostac ich zabawką, jezeli chcesz zobaczyc świat i poznac smak prawdziwej podrózy, to trzymaj się blisko mnie.
Ależ jak?!  zdziwiła się Pimpoczka. – Jestem zwykłym kamieniem. Nie mam czym sie trzymac i nie moge wybierac kierunku ruchu!
Morskie kamienie się uśmiechnely.
- No jak jesteś już tutaj, to zdradzę Cię tajemnicę. Sprawa wygląda tak, że nawet nie próbowałaś kierowac ruchem. Wystarczy dogadac się z falą, lub wiatrem i się okażesz tam gdzie będziesz chciała. Pamiętam od czego sam zaczynałem... Szary kamień zaczął wspominac o swoich podróżach.Opowiedział o innych krajach, zwierzętach, zjawiskach. Jeżeli by u Pimpoczki  była szczęka, to by odpadła, takie ciekawie i przedziwne były te opowieści. Nigdy wcześniej nie słyszała nic podobnego.
Tak się rozpoczęła morska przygoda rudego kamyczka. Czego tylko nie zwiedziła! Od rozpalonych brzegów Afryki do lodowatych brzegów Alaski. Z każdym dniem Pimpoczka więcej i więcej się dowiadywała. Jej już było łatwo dogadywac się z falami i wiatrem, samodzielnie wybierając kierunek. Razem z szarym kamieniem, który został dla niej dobrym nauczycielem, przeżyli wiele ciekawych przygód
Pewnego dnia, wygrzewając się w słońcu Pimpoczka usłyszała jedną rozmowę.
- Więc zbieracie się na Ewerest? Najwyższy szczyt świata? Hm.. Ależ jesteście odważni chłopaki, powiem wam szczerze! Powodzenia!
Nagle Pimpoczka przypomniała sobie prawdziwy cel swojej podróży.  Szary kamień zrozumiał ją bez słów i przekazał falę dobrej energii, więc wszelkie wątpliwości uciekły. Sprytnie przywołując poryw wiatru mała „wskoczyła” w but podróżnika i wygodnie schowała się za sznurkiem.
W drodze kamyczek często zmieniał swoje tajemne schowki, z buta w skarpetkę, później w plecak i  nawet w czapkę, koczując od jednego człowieka do drugiego. W końcu po długich miesiącach, przejśc, wejśc, wspinania podróżnicy przybili w Himalaje do ponoża wielkiej góry. W środku rudego kamyczka wszysko się wypełniło niesamowitym zachwytem. To jest Dom! To jest jej istny prawdziwy Dom! Ona poczuła jak wszystko dookoła z wielką radością i miłością wita ją. Wszystkie emocję zniknęły, zmartwienia, smutki, radośc teraz zamieniła się na wewnętrzną harmonię. I w tą chwilę Pimpoczka zobaczyła cała planetę z wysokości tej boskiej góry. Tylko tym razem to był nie sen, ona rzeczywiście została Dżomolungmą – szczytem tego świata!